Przeniesienie z SG do Policji

[lenek]

(04-07-2012 06:34 )morski48 napisał(a):  Kiepskie tłumaczenie.Lenek czy ze swojej kieszeni płacisz?

Kocham takie teksty. Od jednego "kolegi" często to kiedyś słyszałem.A później ździwka, że samochód służbowy się sypie, a mundury nie nadają się do niczego. Bo ten "pan" co robił przetarg nie robił go ze swojej kieszeni.

(04-07-2012 06:34 )morski48 napisał(a):  Skoro jest rozporządzenie odnośnie przenoszenie się do policji to ludzie korzystają i nie ma co ich za to ganić.

Nikt ich nie gani. Każdy ma wolną wolę - niech nikt jednak nie dziwi się, że go nie chcą puścić. Zamiarem rozporządzenia było umożliwenie spokojnej wymiany kadr, a w żadnym wypadku nie miało prowadzić do drenażu służb - co w wyniku różnych systemów płacowych jest łatwe do osiągnięcia.

(04-07-2012 06:34 )morski48 napisał(a):  Dobrze zaznaczyłeś, że resort ten sam i kasa zostaje.

Tylko, że budżet SG jest różny od Policji.

(04-07-2012 06:34 )morski48 napisał(a):  On też może mieć pretensje, że kilka lat do tyłu za mgr dostawało się ppor.!

Ten temat już omawialiśmy - nigdy nie było obligu w przyznawaniu stopnia oficerskiego po ukończeniu studiów. Podane przypadki dotyczyły tylko i wyłącznie nielicznych garbów - co i istnieje do dziś.
A "Euro" dostawało się z urzędu.

(04-07-2012 06:34 )morski48 napisał(a):  Piszesz także, że przeniesienie ze stopniem kaprala nie byłoby opłacalne. Moim zdaniem jeśli ktoś dojeżdża do roboty 100 czy 200 km to uwierz, że nawet jak poleci na grupie i dodatku to przy takich odległościach zejście z kosztów paliwa, amortyzacji auta to i tak mniej więcej mu się wyrówna - nie mówiąc już o czasie jaki poświęca na dojazd (sam kiedyś dojeżdżałem to wiem).

Tutaj masz link pokazujący jak łatwo jest się przenieść wewnątrz Policji:
Przeniesienia w Policji
Nie dziw się zatem, że Twoi przełożeni nie cieszą się z "dezerterów".
Podsumowując nie mam do nikogo pretensji, że chce opuścić szeregi SG - to jest jego niezbywalne prawo. Natomiast nie chciałbym, aby ktoś miał pretensje do swoich przełożonych o to że mu utrudniają - to ich zbójeckie prawo.
W historii swojej służby kilka razy zmieniałem miejsce "zatrudnienia", raz przełożni byli ok, innym razem nic nie mieli do powiedzenia, a jeszcze innym razem gdy usłyszałem, że z formacji odchodzi się tylko przez komin to złożyłem tzw. wypowiedzenie ( i tak wyszedłem na swoje).
Pozdrawiam